M8010 - niedostatki sił twórczych w wyrobach Unitry
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Czy paski od K520 w wersji soft-touch różnią się od pasków od "zwykłego" (jednosilnikowe) ?
Tak jak kolega Krecik napisał, pasek główny napędowy do 90 x 6 x 0,5 lub 88 x 3 x 0,5
pasek napędu zespołu sprzęgieł to 52 x 1,4/1.5 kwadrat
pasek drugiego silnika w soft-touch to 63 x 1,4/1,5 kwadrat
paski licznika się różnią, bo w M9xxx licznik jest wyżej i pasuje krótszy 38 x 0,6, a do M70xx może być 40 czy 42 x 0,6 bo licznik jest ciut niżej więc i pasek ciut dłuższy. Może być i ten 38, ale jest bardziej naciągnięty.
Chwila. W tej mechanice rolka dociskowa jest wsparta na plastiku? Moja opinia o K520 zaczyna się pogarszać.
Na jakim plastiku?
Chwila. W tej mechanice rolka dociskowa jest wsparta na plastiku? Moja opinia o K520 zaczyna się pogarszać.
Chodzi Ci o łożysko samej rolki, czy o mocowanie osi jej ramienia w chassis ?
To drugie to ośka stalowa nieutwardzona (sic!) zatryśnięta w formie tworzywem, które spaja ją z blachą chassis, tworząc jednocześnie żądane kształty do współpracy z innymi elementami - sprężyną rolki na górze i wodzikiem ryglującym na dole. We wszystkich napotkanych egzemplarzach jest tak krzywo osadzona, że widać to "gołym okiem", bez sprzętu optycznego.
Próby prostowania mogą skończyć się ułamaniem wypustu tworzywa, na którym jest osadzona sprężyna rolki - vide początkowe zdjęcia wcześniejszego wpisu. Złamałem to w sposób kontrolowany (powiedzmy...;-)) specjalnie dorobioną do tego celu długą tuleją. Potem rozwiercanko i tworzywo dało się usunąć w całości bez dłubania, skubania, skrobania i masakry okolicy tego miejsca.
Te dość skomplikowane elementy z mosiądzu Mo58 rozkładają podparcie sztywnej, nowej dorobionej utwardzonej osi na większą powierzchnię blachy chassis, co zapewnia jej większą sztywność osadzenia. Nie mówiąc o prostopadłości uzyskanej przez dokładność wykonania tych elementów.
Już poskładane, zaraz będą przymiarki i próby działania.
Miały być przymiarki i próby działania, ale zatrzymało się na pierwszej jeszcze nie przymiarce :-(.
Czy coś na pierwszym zdjęciu nie wydaje się Wam podejrzane, taki jeden drobny szczegół...
W konfrontacji z niejako automatycznie zapamiętanym obrazkiem (druga focia, dawna) podejrzenia nabiera mocy ;-).
No to trzeba zajrzeć tu i tam, zapytać świadków...
Świadek na trzecim zdjęciu wyraźnie twierdzi, że nie widział tego, co powinien był widzieć od początku życia tego sprzętu. Nawet świecenie lampą w oczy nie skłoniło go do zmiany zeznań.
Prawdę mówił - czwarte zdjęcie. Wałek wyszedł z koła zamachowego palcami, nawet się specjalnie nie napiąłem do tego.
Zdaje się, że gdzieś już czytałem o takiej usterce. Czas czy niedopatrzenie technologiczne fabryki ?
Obstawiam raczej to drugie. Nie wiem, czym to kleili, chyba cyjanopanem B2. Ale w szpulakach wałki nie wychodzą sobie swobodnie z kółek, a tam na pewno było na B2 i próby siłą osiową 150kG (ZK100) lub 250kG (ZK200). To w kaseciakach wcale nie sprawdzali ?
Czyli tasiemcowej retronoweli (patrz #39 w tym temacie) "Pożar w burd... w agencji towarzyskiej" odcinek tysiąc któryśtam.
P.S.: wyjaśnienie niejasności w kolejnym wpisie, o ile takowe zaistnieją ;-).
[quote]
"Co było to było,
co mogło być - jest,
a będzie to, co będzie [...]"
Czyj głos Wam się odezwał z właściwą nutą ?
Prawda jest taka, że było tylko to, co mogło być zważywszy wszystkie okoliczności.
Projekt tej mechaniki uważam za bardzo dobry, nawet wyjątkowo udany. Bardzo tania w produkcji, niezawodna w działaniu, trwała. Pod warunkiem, że... no właśnie :-(.
Przychodzi taki niespecjalnie utalentowany ludek do zakładu i chce się zatrudnić. Ty - dyrektor - musisz go przyjąć, bo takie są wytyczne PZPR i partyjnych lokalnych włodarzy, choć już po pierwszych zdaniach rozmowy z nim masz myśli o socjopatologii i niesprawiedliwości Natury, ewentualnie o poczuciu humoru Stwórcy. Więc przyjmujesz go i wysyłasz na wydział do mistrza zmianowego, dzwoniąc do niego zawczasu z tekstem "Panie Heńku, musiałem, zrób Pan coś z nim tak, żeby się nie zabił przed śniadaniem, potem coś wymyślimy".
Pan Heniek też więc musi go czymś bezpiecznym zająć, choćby dla pozorów pracy. A gościu ma dwie lewe i nie kuma elementów. Co by mu nie dać to spieprzy na maxa i pan Heniek, doświadczony spec już o tym wie zanim to się stanie.
No i spieprzył kształtowanie dźwigni rolek dociskowych, choć nawet pan Heniek w konsultacji z panem Mietkiem i panem Józiem nie wymyślili, jak to by można spieprzyć. Położyć tu blaszkę, nacisnąć te dwa guziczki oburącz, wyjąć i odłożyć wygiętą już blaszkę, wziąć następną...
Ludek miał dużo dobrej woli i pracował uczciwie, przez tydzień narobił mnóstwo blaszek, na dwa lata produkcji wystarczyłoby.
Nie zauważył, że drugiego dnia pilot z matrycy wyskoczył i blaszki układały się nie tak, jak powinny. Właściwie to widział, że tu był takie malutkie coś wczoraj chyba, ale nie chciał się wygłupić i zawracać głowy tym zabieganym ludziom. Był wdzięczny, że go przyjęli do pracy i do tego tak życzliwie, wolał siedzieć cicho i być dobrym pracownikiem, robił to, co mu kazano.
Tylko, że prawie wszystkie blaszki są źle wygięte, od nowa nie można, bo nie ma już kształtek i nie ma też jak ich zrobić, bo na tej prasie, co je robiła siedzi już inny wykrojnik, a ponowna zmiana wykrojników nie wchodzi w grę, to pół dniówki najmniej, a z tego następnego na gwałt potrzebne są inne wykrojki, te do suwaków, na produkcji już się kończą, dzwonił mistrz z mordą o to, a tu jeszcze na galwanizernię trzeba to puścić do ocynku, kur.. , kiedy oni to zrobią, trzeba do dyra z wnioskiem o nocną zmianę, inaczej nas zaje...
- Panie Mietku, kołeczki do suwaków już przyszły ze szlifu ?
- Nie, jeszcze się szlifują. Za dwie godziny może będą.
- Kto dziś jest na galwanizerni ? Jurek ? Dzwoń Pan do niego, żeby ludzi obstalował na noc do suwaków.
- Ale coś mi mówił rano jeszcze w autobusie, że chromian się kończy...
- To wyślij Pan biegiem kogoś do Oświęcimia po ten chromian, na wieczór musi zdążyć.
Teraz sobie wyobraźcie w tym klimacie jakąś awarię którejś z krytycznych maszyn, co zdarzało się dość często. Łatwiej sobie wyobrazić pożar w burdelu, klimat podobny...
Popatrzcie, ile elementów jest w takiej mechanice. Sporo, prawda ? Ile wad może mieć każdy z nich ? Nie do policzenia, po kilkadziesiąt na każdy najmarniej. To są przecież dokładne, a nawet precyzyjne części. Malutkie uchybienie i już doopa, nie podziała.
A przecież PRAWIE WSZYSTKIE są dobrze zrobione, nieprawdaż ? Jeśli dwa lub trzy na 100 są coś nie teges, to prawie wszystkie są OK, czyż nie tak ?
Nawet, jeśli taki ślepy ssak podziemny posiedzi nad tym tydzień-dwa, żeby poprawić tylko te wadliwe, to jest to bardzo mała praca w porównaniu do zrobienia tych dobrze wykonanych części całego magnetofonu. Kontrast jest stąd, że tam była armia ludzi, a Krecik jest only one.
Na śmietnik z powodu kilku mankamentów, możliwych do skutecznego usunięcia ?[/quote]
Tylko myśląc w ten sposób, to każdy produkt unitry był cudowny. Bo wzięto dobre materiały, zaprojektowano to zgodnie ze sztuką, po czym przyszedł Heniu na taśmę, zaczął coś psuć, dyrektor partyjny obciął dolar na kluczowe części i z dobrego czegoś wyszło badziewie. Ale że guzik start został naciśnięty, to produkcja musiała trwać.
To tak jak ostatnio czytałem, by nie narzekać na altusy, bo można je zmodyfikować, a potem posadzić przed nimi jakiegoś audiofila i szczęka opada. Tylko czy o to chodzi, by użytkowanie tych sprzętów zaczynać od generalnego przeorania je wzdłuż i wszerz? Często po takich orkach, z unitry zostaje już tylko znaczek. Czy warto? Sprzęty zagraniczne często wystarczy postawić na półkę i grają, lepiej niż "nasze cuda". Coś się zepsuje, to naprawiasz. Tyle. Wystarczy wiedzieć co się ma, czym to jest i jakie to wady i całą sytuacja staje się dużo prostsza.
"Co było to było,
co mogło być - jest,
a będzie to, co będzie [...]"Czyj głos Wam się odezwał z właściwą nutą ?
To tak jak ostatnio czytałem, by nie narzekać na altusy, bo można je zmodyfikować, a potem posadzić przed nimi jakiegoś audiofila i szczęka opada. Tylko czy o to chodzi, by użytkowanie tych sprzętów zaczynać od generalnego przeorania je wzdłuż i wszerz? Często po takich orkach, z unitry zostaje już tylko znaczek. Czy warto? Sprzęty zagraniczne często wystarczy postawić na półkę i grają, lepiej niż "nasze cuda". Coś się zepsuje, to naprawiasz. Tyle. Wystarczy wiedzieć co się ma, czym to jest i jakie to wady i całą sytuacja staje się dużo prostsza.
Zaooftopuję, ale nie rozwijajcie. Osławione wspaniałe NRD-owski Mz ETZ 250, obiekt marzeń w tym i moich w latach 80-tych. Był taki pęd na te motory, że z fabryki wychodziły sztuki z takim poziomem drgań silnika, że kwalifikował się on od razu do generalnego remontu. Nie tylko u nas buble szły na rynek ;)) i to nie tylko wewnętrzny ale też i inne kraje ;)))
[quote=kaf;31447.135238;1044]
Tylko myśląc w ten sposób, to każdy produkt unitry był cudowny. Bo wzięto dobre materiały, zaprojektowano to zgodnie ze sztuką, po czym przyszedł Heniu na taśmę, zaczął coś psuć, dyrektor partyjny obciął dolar na kluczowe części i z dobrego czegoś wyszło badziewie. Ale że guzik start został naciśnięty, to produkcja musiała trwać.
To tak jak ostatnio czytałem, by nie narzekać na altusy, bo można je zmodyfikować, a potem posadzić przed nimi jakiegoś audiofila i szczęka opada. Tylko czy o to chodzi, by użytkowanie tych sprzętów zaczynać od generalnego przeorania je wzdłuż i wszerz? Często po takich orkach, z unitry zostaje już tylko znaczek. Czy warto? Sprzęty zagraniczne często wystarczy postawić na półkę i grają, lepiej niż "nasze cuda". Coś się zepsuje, to naprawiasz. Tyle. Wystarczy wiedzieć co się ma, czym to jest i jakie to wady i całą sytuacja staje się dużo prostsza.[/quote]
Albo nie rozumiesz, albo myślisz bardzo inaczej, albo nadinterpretujesz. Z czego konkretnie w mojej wypowiedzi wynika wniosek, że każdy produkt Unitry był/jest cudowny ?
Skoro z Unitry po poprawkach został Twoim zdaniem tylko znaczek, to co widać na dziesiątkach zamieszczonych tu zdjęć ? Obce podzespoły ? Możesz wskazać, które to są ?
Tylko laik może uważać, że jakikolwiek leciwy sprzęt, obojętnie zachodni czy wschodni postawiony na półkę będzie działał dobrze i długo bez zabiegów serwisowych. Fizyka jest taka sama w całym Układzie Słonecznym, czego uczą już w podstawówce. Zachodnie sprzęty powstawały w innych warunkach, dyktowanych innymi realiami gospodarczo-politycznymi i nie można mierzyć jednych i drugich tą samą miarką. Skoro wskazujesz, że nie warto wskrzeszać sprzętów Unitry, co jest równoznaczne z ich wyrzuceniem na śmietnik, to co robisz na tym Forum ?
Jestem Polakiem, tu się urodziłem i wychowałem, tu płacono ciężką kasę za moje wykształcenie, mimo sowieckiej okupacji miałem co jeść, gdzie mieszkać i mogłem za darmo uczyć się tego, co mi się podobało. Zachęcanie do pogrzebania trudnego dorobku ludzi tamtych czasów śmierdzi mi zwykłą zdradą.
Znasz prawdziwą historię Polski XX wieku ? Jakieś wnioski, czy to dla Ciebie nieistotne ?
Panowie, dajcie spokój, naprawdę. Nie ma potrzeby kłótni. Nie zawsze wszystko będzie działało perfekcyjnie, jak i nie zawsze wszystko trzeba będzie poprawić... I tyle.
…
A kapusta rzecze smutnie:
„Moi drodzy, po co kłótnie,
Po co wasze swary głupie,
Wnet i tak zginiemy w zupie!”
„A to feler” -
Westchnął seler.
[...] Osławione wspaniałe NRD-owski Mz ETZ 250, obiekt marzeń w tym i moich w latach 80-tych. Był taki pęd na te motory, że z fabryki wychodziły sztuki z takim poziomem drgań silnika, że kwalifikował się on od razu do generalnego remontu. Nie tylko u nas buble szły na rynek ;)) i to nie tylko wewnętrzny ale też i inne kraje ;)))
Przenieśmy tę rozmowę do "offtopowego", bo bardzo ciekawy i trafny przykład podałeś. Może nie do końca świadomie, a może tak ?
Kłótni tu nie ma i nie będzie. Zdecydowany klimat mojej wypowiedzi chyba wiadomo, skąd się wziął ?
Historię Pana R.Kudelskiego to chyba wszyscy tu znają, a Pana Ryszarda Mankiewicza kojarzycie ? Nie ? To do offtopowego zapraszam.
Tymczasem naprawa kompletu koła zamachowego. Zacząłem od drażniącego mnie widoku rażąco niewspółosiowo wykonanego stożkowego zakończenia wałka przesuwu. Samo w sobie technicznie nie przeszkadza, ale widok chyboczącego się czubka wałka może sugerować, że jest on okropnie skrzywiony. A ponadto nasuwa myśli o klasie wykonania całego urządzenia.
Jedno i drugie nie musi być i nie jest prawdą.
Do precyzyjnego szlifowania napęd wrzeciona tokarki osobnym, bezwibracyjnym silnikiem BLDC. Jak widać na obrazku, na dość wymyślnych obwodach zasilających i sterujących.
Osadzenie wałka w jednorazowej tulejce z mosiądzu, niemal idealnie współosiowe. Tak duża dokładność tu akurat nie jest konieczna, ale przy okazji chciałem sprawdzić, ile mogę osiągnąć.
Wyszło jak zwykle, czyli że się da.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- następna ›
- ostatnia »
Chwila. W tej mechanice rolka dociskowa jest wsparta na plastiku? Moja opinia o K520 zaczyna się pogarszać.